Trauma z dzieciństwa – jak wpływa na nasze dorosłe życie?

Traumą nazywamy uraz emocjonalny powstały na skutek jednorazowego ekstremalnie stresującego wydarzenia lub sytuacji trwającej przez dłuższy czas o zabarwieniu stresogennym. Dorosły człowiek dobrze wie, ile spustoszenia w psychice i organizmie może wywołać stres. Potrafi on znaleźć najlepsze dla siebie techniki relaksujące, które obniżają poziom napięcia. Niestety umiejętności radzenia sobie ze stresem nie posiadają dzieci. Są one niczym gąbka., chłoną wszelkie emocje negatywne i pozytywne, i nie umieją się bronić przed niszczącymi konsekwencjami stresu.

Przebyta trauma w dzieciństwie zostawia piętno, które dobrze jest przepracować, w przeciwnym razie do końca życia będzie dawać o sobie znać. O wielkościach konsekwencji decydują m.in. zasoby wewnętrzne człowieka, wsparcie społeczne czy też jego brak, uwarunkowania biologiczne jak np. większa wrażliwość układu nerwowego, otrzymane wzorce zachowania, osobowość człowieka. Dobra wiadomość jest taka, iż skutki traumy są do pokonania.

Skutkiem traumy jest zmiana reakcji organizmu człowieka, który do sytuacji nienormalnej, niecodziennej reaguje normalnie. Np. kiedy ktoś w dzieciństwie doświadczał agresji słownej ze strony rodzica, w życiu dorosłym agresję słowną będzie traktował jako coś normalnego.

Warto zaznaczyć, iż na traumy szczególnie podatne są osoby wysoko wrażliwe tzw. WWO. Z racji tego, iż są nadreaktywne bardzo łatwo przekroczyć ich granicę stresową i często bardzo dotkliwie doświadczają urazów jako dzieci, a później jako dorosłe osoby.

Przebycie traumy, czyli urazu emocjonalnego jest ściśle związane z poziomem wrażliwości jaki posiadamy. Taka sama sytuacja dla jednego będzie sytuacją bolesną, wręcz dramatyczną, dla drugiego lekkim zawirowaniem, które nie pozostawi śladu w psychice. Dlatego też nie osądzajmy ludzi, czy ich cierpienie jest rzeczywiste, gdyż każdy odczuwa subiektywnie, według siebie.

Sytuacji traumatycznych możemy przeżyć kilka w ciągu naszego życia. Ślady tych urazów posiada wiele osób, które są często nieuświadomione, a predysponują do podejmowania takich, a nie innych niekorzystnych decyzji.

W życiu dorosłym możemy mieć problem z:

– nawiązaniem bliskich i satysfakcjonujących relacji z innymi;

– niskim poczuciem wartości;

– niską samooceną;

– odczuwaniem lęku społecznego;

– zbyt emocjonalnego reagowania na sytuacje trudne, stresowe;

– niestabilnością emocjonalną;

– lękiem przed porzuceniem, a w konsekwencji unikaniem bliskości emocjonalnej;

– brakiem własnego zdania lub słabą wiarą w nie;

– chwiejnym poczuciem bezpieczeństwa i stabilizacji;

– desperackim „uczepieniem się” toksycznej osoby;

– spotykaniem i nawiązywaniem relacji z toksycznymi osobami;

– popełnianiem stale tych samych błędów życiowych – efekt błędnego koła.

Powyżej wymieniono tylko część objawów, po których możemy sądzić, iż w dzieciństwie przeżyliśmy uraz emocjonalny. Kiedy nasze życie wciąż nie układa się jak byśmy chcieli i odnajdujemy część powyższych objawów, warto zasięgnąć konsultacji z psychologiem lub psychoterapeutą. Oni postarają się nam pomóc i wskazać możliwe obszary naszego życia, które wymagają „przemeblowania”.

Opracowała: Natalia Weryńska

Jak rozpoznać manipulację?

Z manipulacjami mamy do czynienia częściej niż nam się wydaje. Sami nawet nieświadomie możemy kogoś manipulować. Czym więc jest manipulacja? Manipulacją nazywamy stosowanie pewnych zachowań i technik podczas rozmowy, aby osoba manipulująca osiągnęła swój cel, często odmienny od drugiej osoby, z którą się komunikuje. Jakich technik używa? Ukrywa swoje prawdziwe pobudki, wpędza rozmówcę w poczucie winy lub w tzw. „kozi róg”, czy wymusza coś na kimś albo zastrasza kogoś. To tylko niektóre z form manipulacji. Manipulacja ma to do siebie, że ciężko ją zauważyć, gdy jesteśmy jej poddawani. Manipulacją może być również sytuacja w związku kiedy przestajemy się do drugiej osoby odzywać do momentu kiedy wykona to, czego oczekujemy. Mówiąc ogólnie manipulacje opierają się na nieszczerości i nieuczciwości. Każdy człowiek prędzej czy później doświadcza manipulacji. Jej wszechobecność i potoczne stosowanie nie pozostawia innego wyjścia niż próba jak najlepszego i najszybszego rozpoznania jej. Im wcześniej uda nam się dostrzec manipulacje, tym mamy większą szansę, że nie zostaniemy wykorzystani lub zrobimy to co było celem manipulatora. 

Poniżej kilka wskazówek, aby nie dać się wplątać w gierki manipulatora: 

1) Bądźmy wyczuleni, czy aby nasz rozmówca wzbudza w nas zaufanie. Bardzo prawdopodobne, że już pierwsze wrażenie będzie pomocne, czy możemy zaufać danej osobie. Jeżeli coś będzie podpowiadać nam, że nasz rozmówca coś ukrywa, dobrze jest utrzymać dystans do takiej osoby. Tym bardziej kiedy ktoś jest nieszczery. Osoba fałszywa dużo łatwiej i szybciej może nas zmanipulować, np. osoba, którą krótko znamy, prosi nas o pożyczkę, jednocześnie nie podaje wiele szczegółów na co ma przeznaczyć pieniądze i nie potrafi konkretnie odpowiedzieć na pytanie, kiedy będzie w stanie zwrócić pieniądze.  

2)  Brak konsekwencji działania. Kiedy ktoś jedno mówi, drugie robi, może mieć jakieś ukryte pobudki, dlatego zachowuje się w określony sposób. Jest to oznaka niespójności, która budzi podejrzenia. Warto skonfrontować taką osobę i obserwować jak zareaguje. Jeśli będzie zaprzeczać  i  tłumaczyć się, nie rokuje to dobrze. Lepiej przyglądać się jej zachowaniom z większą uważnością. Przykładem może być mężczyzna, który od kilku miesięcy obiecuje kochance, że rozwiedzie się z żoną i będą mogli być razem, w rzeczywistości może pragnąć jej tylko do zaspokojenia swoich potrzeb seksualnych i nie zamierza rozwodzić się z żoną. 

3) Często zdarza się, że ktoś zaczyna się z nami kolegować/przyjaźnić dla konkretnego celu, aby uzyskać określonego profity. Jeśli podejrzewamy o to nowego znajomego, dobrze sprawdzić, czy jest przy nas z powodu zaspokojenia własnych celów, czy również dla naszej osoby, np. kiedy awansujemy na wyższe stanowisko, nagle osoba, która nie do końca okazywała nam swoją sympatię, teraz jest dla nas bardzo miła i pomocna. 

4) Zdarzają się sytuację, kiedy popełniony zły czyn jest usprawiedliwiany czy umniejszamy przez sprawcę. Takie zachowanie kwalifikuje się pod manipulację, ponieważ osoba, która „nabroiła” nie bierze odpowiedzialności za swoje czyny i próbuje zniwelować jej szkodliwość. Próbuje emocjonalnie wpłynąć na osobę „karzącą” i wywalczyć najmniejszą możliwą karę, bądź też uniknąć jej. Może mieć to również związek z tym, że osoba ta nie chce przyznać się przed samą sobą, że tak postępuje. Wypiera, że coś co robi może być niewłaściwie. Warto zastanowić się jaki był jej rzeczywisty cel. Na przykład mąż usprawiedliwia zdradę jako brak spędzania czasu z żoną i obwinia ją za zaistniałą sytuację.  

5) Może jesteś osobą o dobrym sercu i lubisz pomagać innym. Cóż.. W kwestii podatności na manipulacje zbierasz niestety najwięcej punktów. Wiele osób będzie wykorzystywało Cię do wyręczania w codziennych sytuacjach. Jako, że masz wrodzony wysoki poziom empatii  i dużą chęć pomagania, często możesz ulegać działaniom manipulatora.. Pamiętaj jednak, aby stawiać granice innym i dbać o własną przestrzeń. To, że masz wolny czas, nie znaczy, że masz go przeznaczać na pomoc innym, możesz po prostu poleniuchować i zadbać o siebie. Np. ktoś mówi słowa w stylu “przecież Ty zawsze jesteś taka dobra, proszę Cię o przysługę ostatni raz.” 

6) Uważajmy na osoby, których komplementy zaznaczają się zbyt mocno i słyszymy je, aż “dziwnie” zbyt często. Przyjmowanie miłych słów czy je wyrażanie jest jak najbardziej pożądane i nie ma w tym nic podejrzanego, jednak, jak głosi słynne powiedzenie Pitagorasa “Nic w nadmiarze”. Kiedy zaczynamy w tym wszystkim czuć niesmak warto zachować dystans i zastanowić się z jakiego powodu spotyka nas, aż taka słodycz z ust drugiego człowieka. 

Podsumowując, można by bez końca przytaczać przykłady czy sytuacje, gdzie człowiek może spodziewać się manipulacji. Prawdę mówiąc, ciężko jest od razu i zawsze prawidłowo rozpoznać manipulację. Jeśli wydarzy się coś co wzbudzi naszą podejrzliwość do danej osoby, lepiej delikatnie zdystansować się i obserwować. Jeśli nie zasługują na nasze zaufanie, prędzej czy później udowodnią to swoim zachowaniem. Na ostrożności dobrze jest mieć osoby, przy których czujemy, że nie pokazują nam siebie w całości. Fałsz, nieuczciwość, obłuda, nieszczerość to przymioty ludzi, których należy się wystrzegać, a przynajmniej od razu wyznaczyć własne granice i mieć szeroko otwarte oczy. 

Opracowała: Natalia Weryńska

Co jest w związku ważniejsze miłość czy przyjaźń?

Miłość…. Czymże ona jest? Ile ludzi, tyle odpowiedzi. Każdy widzi ją inaczej, inaczej doświadcza, inaczej tłumaczy. Jedni twierdzą, iż to obezwładniające uczucie, pełne iskier, namiętności, zwrotów akcji. Inni biorą ją za świadomy wybór osoby, z którą chcemy spędzić resztę życia. A co z przyjaźnią? Czy jest jeszcze w tym wszystkim miejsce dla relacji przyjacielskiej? Czy te dwa pojęcia, stany są przeciwieństwem czy dopełnieniem? A może zaczyna się od miłości, a kończy na przyjaźni?

Jakie są składowe miłości? Przyjrzyjmy się etapom zakochania.

Na początku znajomości zwykle mówimy o zauroczeniu. Jakaś cecha lub cechy charakteru, wyglądu, sposobu bycia, zachowania, światopoglądu czy wspólne pasje i hobby sprawiają, że zaczynamy zwracać uwagę na daną  osobę. Co więcej, od razu pojawiają się nam w głowie przyjemne uczucia i bardzo pozytywnie odbieramy tego człowieka. Będąc zainteresowanym, chcemy przebywać częściej razem, poznawać się i obserwować nawzajem. Kiedy wszystko idzie w dobrym kierunku i w dalszym ciągu jesteśmy zainteresowani tą osobą to nasze uczucia są coraz silniejsze i zauroczenie przekształca się w zakochanie.

Tutaj emocje eksplodują. To ten czas, kiedy wystarczy spojrzenie między dwojgiem zakochanym, a oni wiedzą o co chodzi. Porozumiewają się bez słów – a przynajmniej tak sądzą. Świat staje się piękniejszy, problemy przestają istnieć, doświadczamy „motyli w brzuchu” .Podczas tego etapu, zakochani dużo czasu spędzają razem, na wspólnych wyjazdach, randkach, spacerach… Stają się sobie coraz bliżsi i zaczynają snuć plany o wspólnej przyszłości. Podejmują decyzję o budowaniu związku, stają się parą, zamieszkują razem i w ten sposób przechodzą do kolejnego etapu  – związku kompletnego.

Na tym etapie zakochanie może utrzymywać się przez kilka lat, lecz w końcu „motyle odlatują”. Zostajemy sami „my” i zaczynamy patrzeć na siebie bardziej realistycznie. Dostrzegamy wady drugiej osoby, jej przyzwyczajenia, które już nie śmieszą nas, a denerwują. Wymagamy od partnera współpracy, wsparcia, podziału obowiązków i często przeżywamy rozczarowania. Konflikty mogą zacząć się mnożyć w nieoczekiwanym tempie, wzrasta niezadowolenie ze związku i pojawiają się myśli o rozstaniu. Spada satysfakcja ze wzajemnej więzi uczuciowej, spada także poziom namiętności. Jesteśmy w kluczowym momencie związku, jeśli nie zaczniemy współpracować i szukać rozwiązań, jest duże prawdopodobieństwo, iż związek się rozpadnie lub wypali.

Oczywiście związek może się rozpaść formalnie, ale często się tak nie dzieje. Częściej natomiast miłości już nie ma, a więc uczuciowej więzi, ciepła, troski, wsparcia, jest tylko związek na zasadzie: mieszkają razem, ale żyją osobno.Zdarza się, że istnieją małżeństwa, gdzie relacji od jakiegoś czasu już nie ma, mimo to z racji kulturowych czy przyzwyczajenia lub przywiązania partnerzy nie decydują się na rozstanie czy rozwód.

Od momentu pojawienia się problemów jest jeszcze druga droga, mianowicie nawiązanie relacji przyjacielskiej z partnerem/małżonkiem. Co prawda przyjaźń ze swoim wybrankiem można już kształtować od czasu poznawania się, nie mniej jednak wiele par tego nie robi. Naukowo dowiedziono, iż pary, które od początku wypracowały sobie związek na zasadzie nie tylko namiętności, ale też przyjaźni, są szczęśliwszym związkiem. Ich satysfakcja jest większa oraz razem są w stanie przetrwać wiele prób. Taka para traktuje się z szacunkiem, dba o własne zainteresowania. Chemia jest między nimi, lecz jako jeden ze składników ich relacji, a nie na pierwszym miejscu. Jeśli w początkowej fazie znajomości nie zadbaliśmy o przyjaźń, mamy okazję zrobić to właśnie teraz, kiedy już „spadły nam różowe okulary”.

Po przepracowaniu nieporozumień, jesteśmy w stanie przez długie lata, a nawet do końca życia czerpać zadowolenie ze wzajemnej relacji. Pamiętajmy, że przepracowanie raz problemów nie wystarczy, ponieważ będą one pojawiać się dalej w przyszłości, dlatego też walczmy o naszą relację cały czas. Starajmy się być dla siebie wsparciem, otoczmy się czułością i szacunkiem. Przyjaźń w małżeństwie czy stałym związku to piękna więź, która idealnie dopełni miłość.

Wracając do pytania z tematu artykułu można wywnioskować, iż zarówno miłość, jak i przyjaźń są nam  potrzebne, aby stworzyć szczęśliwy związek.

Opracowała Natalia Weryńska

Dlaczego boimy się zmiany?

Ciągłość zmian jest wpisana w ludzkie życie. Bez zmian nie ma rozwoju. Mimo, iż są one pożądane z psychologicznego i rozwojowego punktu widzenia,  to mogą u człowieka budzić  strach, obawę i niepewność. Dlaczego boimy się zmiany? Zmiana oznacza przejście z tego, co było, w coś nowego, nieznanego. Jest to dla nas pewnego rodzaju nowość. Co dokładnie podczas zmiany może budzić naszą niepewność? Wpływ na to może mieć:

  1. Utrata stabilności i poczucia bezpieczeństwa. 

Gdy następuje zmiana w naszym życiu, często czujemy jakbyśmy „tracili grunt pod nogami”. Tracimy pewność siebie. Czujemy jakbyśmy coś stracili. Dłuższy czas utraty stabilności wywołuje w nas niepokój. Pragniemy desperacko wyjść z takiej sytuacji. 

  1. Niepewność jutra. 

Czas zmian powoduje, iż nie wiemy jak potoczy się nasze życie. Patrzymy niepewnie w przyszłość. Wiąże się to także z niepewnością finansową, następnie rośnie frustracja i rodzą się konflikty.

  1. Nowe wyzwania przed nami.

Zmiana wymusza podjęcie wyzwań, decyzji, które nierzadko stawiają nas w nowej sytuacji. Potrzeba nam energii oraz samozaparcia, aby brnąć w nieznane. To z kolei zmniejsza naszą efektywność przy codziennych obowiązkach i niezmiernie szybko pojawiają się nieporozumienia. 

  1. Chęć zatrzymania tego co było 

Jak desperacko i usilnie trzymamy się tego co było, wiemy my sami. „Niby, to co mieliśmy, nie było idealne, ale po co zmieniać, jeszcze zmieni się na gorsze”. Takie słowa wypowiadane są „jak mantra”. Trudno nam się zmieniać, ponieważ zmiany niosą za sobą coś czego nie znamy. Mamy prawo się tego obawiać.

Czy zmiana musi oznaczać coś złego, gorszego? 

Przejście ze starego na nowe, nie zawsze oznacza pogorszenie. Gdyby tak było, rewolucja przemysłowa stałaby się fiaskiem. Wszyscy jednak zgodnie uznają, iż dało to początek nowej rzeczywistości. Zastąpienie ręcznych przędzy przez maszyny parowe to tylko jeden z przykładów zmian jakie dokonały się i dokonują nadal od ogromnego przełomu nazwanego rewolucją przemysłową. Czy ludzie nie bali się tych zmian? Owszem. Obawiali się, iż maszyny zajmą pracę ludzi. Natomiast patrząc z innej perspektywy, nie mielibyśmy dzisiaj tylu udogodnień technicznych, informatycznych. Nasze społeczeństwo stałoby w miejscu, gdyby nie wynalazki, a więc rzeczy nowe, do których wiele osób podchodziło z rezerwą czy nawet odrzucało je jako nic nie warte. 

Tak samo jest w życiu. Zmiany były, są i będą. Nie jesteśmy w stanie tego zmienić czy uniknąć. Przypomina nam o tym biologia. Nasze ciała się zmieniają, nasza skóra zaczyna się marszczyć, nasze włosy siwieć, nasze siły niknąć, nasze zdrowie blaknąć… Jest coś jeszcze, to MY mamy wpływ jak będziemy reagować na zmiany w naszym życiu. My decydujemy, czy będziemy tkwić w niezadowoleniu i rozczarowaniu w stosunku do otaczającej nas rzeczywistości, czy zdobędziemy się na  akceptację na zmiany, na ruch. Zapytaj się siebie, czy masz w sobie akceptację na zmiany w Twoim życiu, które niekoniecznie będą po Twojej myśli. 

Patrząc wstecz na własne życie, niejedna osoba śmiało mogłaby przyznać, że zmiana jaka ją spotkała przyniosła więcej dobrego, niż się spodziewała. Tak się często dzieje. Lęk przed zmianą tak naprawdę oddziela nas od, być może, lepszej rzeczywistości. Skoro nie unikniesz zmian, może przyjmiesz je jako nadzieja na lepsze jutro?

Opracowała: Natalia Weryńska

Zdrada – objaw czy skutek?

Zdrada… Myślę, że nie trzeba tłumaczyć czym ona jest. Jej gorzki smak zna każdy, kto jej doświadczył. Życie traci sens, kolory bledną, melodie, które wcześniej unosiły nas nad ziemią, teraz jeszcze bardziej dobijają. W związku często nie myślimy o zdradzie, lecz kiedy dotyka nas, to czujemy, że tracimy grunt pod nogami. „Między nami wszystko było w porządku”, „myślałam, że mamy swój najlepszy czas, a tutaj taki cios”. Dopiero po fakcie zdajemy sobie sprawę, iż nie było tak kolorowo jak myśleliśmy. Zastanawiamy się co poszło nie tak. „Gdzie zawiniłam/zawiniłem?”. Zaczynamy się obwiniać o przeróżne kwestie, często związane z niewystarczającą ilością spędzanego wspólnie czasu i zaangażowaniem jaki się poświęcało relacji. Zdarzają się osoby gotowe wybaczyć i spróbować na nowo, inni chcą jak najszybciej zakończyć relacje. 

Zatem zdrada to objaw czy skutek problemów w relacji? Przyjrzyjmy się przykładowej historii.

Mamy małżeństwo z trzyletnim stażem. Oboje byli bardzo zakochani jako para. Ona pochodzi z rodziny, głęboko związanej z tradycjami, dla której rodzina to świętość i przypisują jej największą wartość. On już nie jest takim tradycjonalistą, jednak zgadza się, że rodzina jest najważniejsza. Mimo początkowego zrozumienia i zaangażowania w budowaniu relacji małżeńskiej obu stron, narodziny dziecka wiele zmieniły. Potrzeba stałej opieki nad nowym członkiem rodziny oddaliła emocjonalnie małżonków. Ona udała się na urlop macierzyński. On pracował dalej, jednak po pewnym czasie musiał zmienić firmę i trafił do korporacji, gdzie szybko złapał wspólny język z współpracownikami, a w szczególności z młodą, atrakcyjną rozwódką. Z racji powtarzających się kłótni z żoną, coraz bardziej wtajemniczał swoją koleżankę z sprawy osobiste. Bardzo ją lubił i dobrze się rozumieli, jednak nie chciał niczego więcej. Wystarczał mu wspólnie spędzony czas i rozmowy. Z czasem coraz bardziej oddalał się od żony. Podczas wyjazdu służbowego, kiedy pokłócił się z żoną przez telefon, zdradził ją z koleżanką z pracy. Sami nie dowierzał, że tego dokonał. Było mu bardzo wstyd i jak tylko wrócił do domu wyznał żonie, że dopuścił się zdrady. Żona była w szoku. Początkowo chciała się rozwieść, lecz przeprosiny męża i zapewnienia, że to się nie powtórzy sprawiły, iż postanowiła dać mu drugą szansę. Razem poszli na terapię małżeńską.

Dalsza część historii jest nieistotna, ponieważ my skupiamy się jaką rolę pełni zdrada w relacji, objawu czy skutku?

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Z jednej strony zdrada w powyższej historii była objawem problemów pojawiających się pomiędzy małżonkami. Brak rozmów i emocjonalne oddalenie się od siebie spowodowało chłód pomiędzy małżonkami, a w rezultacie szukanie przez męża zrozumienia i wsparcia u innej kobiety. Oczywiście nie rzecz w tym, aby usprawiedliwiać zdradę, lecz wina zawsze leży pośrodku. W jakimś stopniu zawiniła żona i w jakimś mąż. Zdrada była jednym z objawów ich coraz uboższej pod względem jakościowym relacji. Na szczęście razem udali się na terapię, która pomoże im odbudować związek.

Natomiast z drugiej strony zdrada może być odebrana jako skutek kulejącej relacji. Brak bliskości przez dłuższy czas doprowadził do zdrady. Pokazuje ona, że już od dawna nie układało się pomiędzy małżonkami. Punktem kulminacyjnym całego napięcia, nieporozumień była zatem niewierność męża. Każda kłótnia była niczym cegiełka budująca mur pomiędzy żoną i mężem. Zdrada może oznaczać, choć nie w tej historii, koniec jakieś relacji. Nie zawsze dwoje ludzi dochodzi do wniosku, że chce spróbować jeszcze raz.

Jak widać, nie jest łatwo jednoznacznie określić czy zdrada jest objawem czy skutkiem problemów w relacji. Dużo zależy od interpretacji danej historii. Pewne jest, iż zdrada niesie wiele spustoszenia i cierpienia. Dla jednych jest bolesnym przebudzeniem i mobilizacją do walki o relację, dla drugich definitywnym jej końcem.

Opracowała: Natalia Weryńska

Pokolenie narcyzów – przesada czy nowa rzeczywistość?

Któż nie pamięta mitu o Narcyzie z mitologii greckiej omawianego podczas lekcji języka polskiego?

Narcyz był pięknym młodzieńcem, którego uwielbiały wszystkie nimfy, a w szczególności Echo. Niestety Narcyz odrzucił uczucia Echo, która w zemście sprawiła, iż zakochał się on we własnym odbiciu. Młody chłopak, kiedy pewnego dnia zobaczył swoje odbicie w tafli wody, tak bardzo się sobą zachwycił, że zakochał się w sobie i nie chciał odchodzić od źródła. W konsekwencji umarł z tęsknoty za sobą, tam, gdzie tkwił przy swoim odbiciu. Stąd pochodzi określenie „narcyza” jako osoby przesadnie zapatrzonej w siebie i swoje zalety, nie empatycznej, dążącej do zaspokojenia wyłącznie własnych potrzeb. W dzisiejszych czasach obserwujemy coraz więcej sytuacji, gdzie wygrywa egoizm. Ludzi często interesują ich własne sprawy i niechętnie dzielą się z innymi. Szczególnie u młodzieży obserwowane są zachowania świadczące o dążeniu do własnych potrzeb, które często wiążą się tylko z wymiarem materialnym. Zainteresowanie wartościami altruistycznymi nie jest modne wśród młodych osób, wolą oni wieść życie pełne zabaw i rozrywek, a to przecież oni będą kształtować przyszłą rzeczywistość, zatem czy jako dorosłe osoby nie powinniśmy interweniować?

Czy obecnie obserwujemy pokolenie samych narcyzów?

Aktualnie istnieje spora grupa młodzieży, której wartości coraz częściej przeczą duchowi solidarności czy budowaniu wspólnego dobra. Brakuje im empatii do innych ludzi. Skupiają się wyłącznie na sobie i trudno wpoić im ducha wspólnej odpowiedzialności za skupieniem się na wartościach wypływających z miłości do innych. Dlaczego? Po części winne są czasy w jakich dzisiejsza młodzież dorasta. Kultura konsumpcjonizmu zagościła na dobre w naszych czasach i za główny cel obrała sobie posiadanie wszelkiego rodzaju dóbr, jako środek do szczęścia. Bardzo trudno przeciwstawiać się prądom, które mocno wpisały się w światopogląd otoczenia. Potrzeba i chęć posiadania powoduje, iż człowiek szukający przyjemności, odwraca się od innych i skupia się na samotnym dążeniu do dóbr materialnych.

Co może mieć na to wpływ?

Rozwój technologiczny i powszechny dostęp do telefonów, laptopów i Internetu sprawiły, iż zabawy na dworze zastąpione zostały oglądaniem niekończących się kreskówek. Dzieci zamiast uczyć się nawiązywać relacje, spędzają czas na „serfowaniu” w Internecie. W konsekwencji następuje alienacja społeczna, która w żaden sposób nie zachęca do postawy altruistycznej.

Rodzice mają swój wkład w wychowanie dzieci, a więc mają wpływ na przekazywany wzorzec zachowania. Jeśli ważne są dla nich tylko ich własne potrzeby, uczą tego samego własne dzieci. Dzieci, jako świetni obserwatorzy i naśladowcy bardzo szybko przejmują wzorce rodziców. Niezaspokojone emocjonalne potrzeby dzieci skłaniają ich w dorosłym życiu do postaw narcystycznych. Warto przypominać sobie, że to my dorośli jesteśmy odpowiedzialni, jakie wartości przekażemy przyszłym pokoleniom.

Młodzież sama w sobie nie jest zła, lecz brakuje ludzi, którzy wskazaliby drogi, jakimi mogliby podążać. Mówi się, że mamy kryzys wartości. Poniekąd to prawda. Z drugiej strony kryzysy zawsze były i będą, ważne, aby pouczać i pobudzać myślenie młodych osób. Jest w nich ogromny potencjał, jednak zagrożony zmarnowaniem. Brak autorytetów niesie zbyt wiele niebezpieczeństw, kiedy pojawiają się tzw. „ludzie na topie” – celebryci, których nie interesuje podążanie za wartościami wyższymi.

Jak można to zmienić?

Istotne, aby człowiek uświadomił sobie, iż nie jest on centrum świata. Tak, posiada pewien niepowtarzalny indywidualizm, jednak żyje w społeczeństwie, w otoczeniu innych. Bez ludzi współtowarzyszących traci cały swój sens egzystencjalny. Swego czasu został przeprowadzony przerażający eksperyment, który polegał na zaprzestaniu, wobec noworodków, rozmów czy jakiegokolwiek innego kontaktu za wyjątkiem zaspokojenia potrzeb fizjologicznych. Okazało się po krótkim czasie, że dzieci, które nie dostawały żadnego komunikatu z otoczenia, umierały. Koszmarny eksperyment pokazuje jak bardzo więź z otoczeniem jest ważna dla człowieka.

Na szczęście stale spotkać można wiele ludzi, którzy propagują wartości będące opozycją  narcyzmu. W ostatnim czasie wzrasta świadomość Polaków i coraz chętniej poszukują wiedzy, która kształtuje ich większą otwartość na drugiego człowieka. Często postawy narcystyczne wywodzą się z lęku przed otoczeniem oraz niewiedzy, iż życie razem we wspólnocie i wzajemna troska nie są oznaką słabości, a miłości. Istnieje wiele kursów czy szkoleń, które pomagają odkrywać prawdziwe szczęście.

Wydaje się, że największym wyzwaniem jest rozpowszechnianie edukacji na tematy egzystencjalne, które wskazywałyby na wartości nieprzemijające, dla których warto poświecić życie. Mimo deficytu autorytetów, młodzi ludzie zainteresowani podążaniem drogą naprzeciw sławy i bogactwa, w końcu znajdują osoby, którzy udowadniają swoim życiem, iż dzielenie się z drugim nie musi wiązać się z życiem nudnym i zacofanym. Ich przykład jest niczym drogowskaz, w jakim kierunku podążać, aby w pełni rozwinąć własne człowieczeństwo, które jest zaprzeczeniem narcyzmu. Wiele świętych ludzi pokazało, iż życie według zasad moralnych wiąże się z pięknym i pełnym przeżywaniem, pomijając religijne względy, które nieodzownie się z tym łączą.

Czy aktualnie jesteśmy świadkami pokolenia narcyzów?

Cóż, trudno jednoznacznie określić. Zawsze były obecne dwie grupy ludzi, które zajmowały skrajne stanowiska, a więc czyści narcyzi oraz altruistyczne jednostki. Głównym wysiłkiem należy obrać staranie, aby edukować młode osoby o wartościach i jakie skutki powoduje życie według nich. Wszystko powinno być naznaczone wolnością i miłością do młodzieży. Są oni, jak nieoszlifowane diamenty, które poddane odpowiedniej obróbce okażą się bezcennymi brylantami. Na obróbkę składają się cierpliwość, miłość, rozmowa i przykład. To my dorośli jesteśmy odpowiedzialni za pomyślny proces szlifowania.

Opracowała: Natalia Weryńska

Starość nie taka straszna jak ją malują

Patrząc na obecny świat telewizji czy mediów społecznościowych, wydaje się że nie ma w nim miejsca na starość – nie ma miejsca na siwe włosy, na zmarszczki. Mówi się o tzw. kulcie młodości, czasem nawet o syndromie Doriana Gray’a, który opisuje przypadki, gdy ludzie – podobnie jak bohater książki Oscara Wilde’a, są przerażeni wizją starości i na różne sposoby starają się zatrzymać czas i oszukać metrykę, nie biorąc pod uwagę tego, że każdy etap w życiu człowieka jest ważny i potrzebny. A warto podkreślić, że okres starości może trwać nawet 20-30 lat – to duża część naszego życia, dlatego powinniśmy zadbać o to, żeby dobrze się do tego czasu przygotować i zaakceptować go jeszcze zanim nadejdzie.

Jest wiele rodzajów wychowania, o których słyszał każdy – fizyczne, moralno- społeczne, do życia w rodzinie itp. Ale jak wielu z nas słyszało o wychowaniu do starości? Według Aleksandra Kamińskiego, wychowanie do starości polega na pomaganiu ludziom w nabywaniu zainteresowań, umiejętności i przyzwyczajeń, które uskuteczniają ich efektywne wejście w okres starości i emerytury. Pierwszym i najważniejszym elementem przygotowania się do tego okresu jest zgoda na własną starość, a dopiero potem praca nad sobą.

Jedną z podstawowych zmian życiowych okresu starości jest emerytura. Bo choć często słyszymy albo mówimy – „Na emeryturze wreszcie sobie odpocznę”, to jednak, gdy następuje wreszcie ten moment okazuje się, że człowiek potrzebuje pracy. Jeśli nie ma możliwości pracy w swoim zawodzie, warto pomyśleć o zawodzie zastępczym, może bardziej dostosowanym do naszych sił i możliwości. Innym rozwiązaniem są prace amatorskie, jak choćby uprawa własnego ogródka. Za pracę można także uznać różne rodzaje pomocy sąsiedzkiej lub rodzinnej, np. opiekowanie się wnukami. Aby dobrze przygotować się do czasu emerytury, należy już w okresie dorosłości pomyśleć, jak wyobrażamy sobie naszą główną aktywność, żeby potem nie przeżyć szoku, że mamy serdecznie dość odpoczynku i brakuje nam w życiu jakiegoś celu.

Drugą formą aktywności w życiu seniorów są wszelkie czynności wykonywane w czasie wolnym – często właśnie w okresie starości wreszcie mamy szansę robić to na co do tej pory brakowało czasu – czytanie książek, prace manualne, podróże, chodzenie do kina albo na różne warsztaty, pozwalające na naukę nowych umiejętności. Tego aspektu przygotowania do starości powinniśmy się uczyć od najmłodszych lat – dzieciństwo to ważny etap, w którym uczymy się znajdować sobie nowe zajęcia i dowiadujemy się co sprawia nam radość, czym się interesujemy i czym zabijamy nudę. To też czas, w którym uczymy się nawyku aktywności fizycznej, która jest jednym z kluczowych elementów zapewniających dobre zdrowie – Światowa Organizacja Zdrowia zaleca seniorom 30 minut aktywności fizycznej 5 razy w tygodniu. A jeśli jako dzieci nie nauczymy się systematycznej aktywności, to ciężko oczekiwać, że na starość ćwiczenia będą nam przychodziły bez trudu. Podobnie jest z zainteresowaniem kulturą czy nauką – jeśli w dzieciństwie pokazano nam, że można spędzić świetny czas w teatrze lub bibliotece, to szanse że jako seniorzy w wolnym czasie będziemy wybierać takie miejsca zamiast kanapy i telewizora są zdecydowanie większe.

Wychowanie do starości to jednak nie tylko przygotowywanie się do własnej starości. To także konfrontacja ze stereotypami. Starość w większości ludziom młodszym kojarzy się przede wszystkim ze zniedołężnieniem i chorobą, a osoby starsze traktuje się jako niesamodzielne, nierozumiejące młodych i dzisiejszego świata. Dlatego ważnym celem wychowania do starości jest znalezienie odpowiedniego miejsca dla ludzi starszych w społeczeństwie i pokazanie młodym, że życie seniorów nie składa się jedynie z telewizji, krzyżówek czy wizyt lekarskich.

Jeśli w młodości nauczymy się, że bycie seniorem nie musi tylko ograniczać, a wręcz przeciwnie – daje też wiele możliwości, to może jako dorośli przestaniemy przekonywać sami siebie, że starość nas nie dosięgnie i nie będziemy na siłę walczyć z przemijającym czasem. Bo gdy zaprzestaniemy tej walki, naprawdę odetchniemy z ulgą! A przygotowując się zawczasu na to, jak chcemy żeby wyglądała nasza emerytura, będzie nam łatwiej się do niej przyzwyczaić, gdy rzeczywiście nadejdzie.

Bibliografia:

·         Dzięgielewska, M. (2009). Edukacja jako sposób przygotowania do starości. Chowanna, (33 (2)), 49-62.

·         Maćkowicz, J. (2010). O wychowaniu do starości.

·         Wierzańska, M., Garbarz, M. (2011). Wychowanie do starości jako element edukacji permanentnej. Zamojskie Studia i Materiały–Seria Pedagogika, (13), 77-85.

Małgorzata Misiak – studentka psychologii 

Rodzice dzieci ze spektrum autyzmu


Zaburzenie ze spektrum autyzmu jest wyzwaniem dla całej rodziny dziecka, u którego zostało zdiagnozowane. Autyzm nie jest jeszcze wystarczająco poznanym zagadnieniem, dlatego stale pojawiają się nowe publikacje poszerzające wiedzę na jego temat. Jest to niezmiernie ważne, ponieważ prowadzone badania pozwalają na rozwój terapii, które w przyszłości mogą coraz lepiej przystosowywać małych autystyków do samodzielnego funkcjonowania. Ponadto pozwalają nam zrozumieć jak dzieci te postrzegają świat, dzięki czemu możemy starać się uczynić go dla nich bardziej radosnym i bezpiecznym.
    Obecnie występuje szeroki dostęp do dużej ilości różnorakich porad dotyczących wychowania tak wyjątkowych dzieci, ale nie możemy zapominać, że każde z nich jest odmienne i do każdego należy podejść indywidualnie. Autyzm może mieć różne nasilenie. Zdiagnozowane osoby mogą radzić sobie bardzo dobrze w codziennym funkcjonowaniu, ale są też takie, którym trzeba pomagać intensywniej. Terapia wspomagająca prawidłowy rozwój dziecka autystycznego trwa latami, jest niezwykle czasochłonna, a jej efektywność zależy od wielu osób, które muszą niekiedy bezgranicznie zaangażować się w pomoc małemu autystykowi. Takimi osobami są właśnie rodzice.
    Szczególną opieką powinny być otoczone nie tylko dzieci ze spektrum, ale również ich opiekunowie. W tym momencie tworzy się pewnego rodzaju koło, gdzie obie grupy wpływają na siebie nawzajem – jeżeli chcemy zadbać o szczęście i jak najlepszy rozwój dzieci, powinniśmy zadbać również o szczęście ich rodziców. Tu najlepiej uświadomić sobie z jak wieloma wyzwaniami na co dzień zmagają się dorośli, którzy pomagają swojemu autystycznemu dziecku przejść bezpiecznie przez życie.
    Wszystko może zacząć się już przed dwunastym miesiącem życia, a dla rodziców, którzy jako pierwsi zauważają oznaki zaburzenia swojego potomstwa jest niezwykle trudne. Przede wszystkim dziecko może nie wykazywać oczekiwanych przez bliskich oznak przywiązania. Ważnym jest zrozumienie perspektywy rodzica. Wielu rodziców przez cały okres ciąży nie może doczekać się spotkania ze swoim maleństwem, dlatego dużym cierpieniem okazuje się obserwacja, że dziecko niechętnie odwzajemnie okazywanie bliskości. Dla dorosłych takie zachowanie jest niezrozumiałe i sprawia dużą przykrość.            Wielu badaczy zaobserwowało, że rodzice, a w szczególności matki dzieci z autyzmem są poddawane silnemu stresowi. Stres rodziców dzieci ze spektrum autyzmu nie wynika tylko z zachowań trudnych swojego dziecka, ale również z braku umiejętności wychowania dziecka z autyzmem oraz z niewiedzy na temat tego zaburzenia.
    Ten brak kompetencji w żadnym wypadku nie jest winą rodziców. Nigdy nie powinni być za to obwiniani. Nieustannie podejmowane są próby ustalenia przyczyn zaburzeń autystycznych i przez wiele lat wyłaniane były różnorodne koncepcję o jego podłożach. Do tej pory jednak nie udało określić się spójnej koncepcji, która temat ten przedstawiłaby w chociaż zadowalającym stopniu. Jest to zaburzenie o podłożu neurorozwojowym, którego wystąpienie nie jest łatwe do przesądzenia, stąd też nie możemy obwiniać rodziców za to, że nie przygotowali się do opieki nad takim dzieckiem. Należy również zaznaczyć, że diagnoza nie zostaje wystawiona wraz z przyjściem dziecka na świat, a dopiero po dłuższym okresie, w którym rodzice dodatkowo obarczeni są lękiem o to, co dolega ich dziecku. Zadanie wychowania takiego człowieka jest tym trudniejsze, że opiekunowi bywają obarczani winą za to zaburzenie. Jeszcze w 1998 roku Pisula i Rola przeprowadzili badanie w którym wyniki wykazały, że czynni zawodowo nauczyciele w stopniu 40 % nauczycieli pracujących w szkołach ogólnodostępnych i 28% w szkołach specjalnych uważało, że przyczyną autyzmu jest brak miłości i ciepła ze strony rodziców! Nadziei należy dopatrywać się w okresie, który minął od przeprowadzenia tych badań. Coraz bardziej wzrasta świadomość społeczna i ludzie poszerzają swoją wiedzę na temat tego zaburzenia, co przekłada się na zmniejszenie popularyzacji szkodliwych przekonań na temat braku emocjonalnego ciepła ze strony rodziców dziecka autystycznego. Nie ma bowiem na takie stwierdzenia naukowych dowodów, a dostarczają one dodatkowego obciążenia emocjonalnego rodzicom, którzy poza dużym stresem zmagają się również z obciążeniem fizycznym, związanym z koniecznością sprostania wielu obowiązkom niewystępującym przy opiece nad dziećmi prawidłowo rozwijającymi się.
    Obok licznych codziennych trudności rodzice doświadczają lęku o dziecko i jego przyszłość. Posiadanie świadomości, że opieka nad dzieckiem ze spektrum autyzmu będzie trwać całe życie powoduje paraliżujący strach, który może przynosić więcej trudności w codziennym funkcjonowaniu. Jeżeli dziecko wykazuje nasilenie cech autystycznych pozwalające na jego samodzielność w dorosłym życiu, głowy rodziców zostają wypełnione myślami, czy dziecko na pewno zdoła sobie poradzić z wszystkimi trudnościami oraz czy nie zabraknie miejsc, do których mogłoby się zwrócić o pomoc.
    Problemem okazuje się również samotność rodziców, gdyż niekiedy zamartwiają się oni brakiem akceptacji ze strony społeczeństwa, które spowodowane jest ,,niechceniem’’ lub brakiem wiedzy. Mnogość obowiązków wynikających z opieki nad dzieckiem często nie pozwala im na wychodzenie z domu w celach rozrywkowych. Jedna z matek zapytana o to, jakiej pomocy oczekuje odpowiedziała ,,By móc odpocząć i się zrelaksować samej. By ktoś pomógł mi w nauce komunikacji”. Zaznaczona została tu kolejna trudność z jaką zmagają się opiekunowie osób autystycznych a mianowicie brak możliwości swobodnej rozmowy czy chociaż zrozumienia najprostszy potrzeb podopiecznych.
    Ogromna ilość obowiązków z jaką zmagają się rodzice autystyków jest niesamowitym wysiłkiem. Jeden z opiekunów zapytany o swoją trudną sytuację napisał tak : ,,Moje dziecko jest pod doskonałą opieką, pomocy potrzebuję ja”. Słowa te dają swoje odzwierciedlenie w badaniach, które pokazują jak bardzo ważne jest udzielenie odpowiedniego wsparcia takim osobom. W 2006 roku w Stanach Zjednoczonych zostały przeprowadzone badania, które potwierdziły, że aż od 40 do 70% opiekunów dzieci ze spektrum autyzmu ma kliniczne objawy depresji.
    Osoby tak ciężko oddające się wychowaniu dzieci, które potrzebują zdecydowanie więcej uwagi, siły, cierpliwości potrzebują rozmowy ze specjalistami, a nawet ich stałej opieki i wsparcia. Odpowiednie osoby mają możliwość wyjaśnienia rodzicom, wielu kwestii między innymi tego, że ich dziecko odtrąca ich bliskość tylko z powodu natężenia wrażeń zmysłowych wysyłanych przez rodziców, które przytłaczają autystyka, a nie ich samych. Specjaliści powinni dzielić się swoją wiedzą i pokazywać jak wdrażać ją w  codzienne życie, ponieważ może ona poprawiać komfort psychiczny rodzica. Całość tego artykułu nie oddaje w pełni problemów z jakimi mierzą się na co dzień opiekunowie osób ze spektrum autyzmu, ale pozwala na docenienie ich codziennych starań i próbę zrozumienia ich sytuacji.

Anita Burdzy

Bibliografia:

  • Pągowska., M. (2010). Psychospołeczna sytuacja rodziny dziecka z autyzmem – etapy adaptacji do niepełnosprawności dziecka. Szkoła Specjalna, 4(255), str. 258-267.
  • Prokopiak., A. (2014). Wychowanie dziecka z zaburzeniami ze spektrum autyzmu. Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska Lublin – Polonia, XXVII(2), str.51-59.
  • Szmania., L. (2015). Etiologia zaburzeń spektrum autyzmu – przegląd koncepcji. Interdyscyplinarne Konteksty Pedagogiki Specjalnej, 11(2015), str. 93-123.

Dysleksja – czy znamy ten problem?

                                               


Dysleksja jest dość popularnym tematem w obszarze nauki i trudności rodzicielskich.. Próbę definiowania pojęcia i etiologii zaburzenia podjęli badacze z wielu dziedzin nauki – psychologii, logopedii, neurologii, pedagogiki czy medycyny.  Mimo tych wielu działań dotychczas nie udało się uzyskać spójnej definicji.  Stąd też, być może tworzy się chaos odnośnie tego zagadnienia w szczególności na płaszczyźnie jaką jest Internet. Na przestrzeni lat dostrzec można wzrost świadomości ludzi w tym zakresie. W społeczeństwie istnieje jednak wiele błędnych stereotypów odnośnie dysleksji. Piętnują to niejednokrotnie wpisy w popularnych portalach czy czasopismach negując prawdziwość i istotę zaburzenia jakim jest dysleksja. W Internecie można nawet znaleźć rady jak zostać „królem dysleksji”. Zarzuty idą również w stronę nieprawdziwych i zmyślonych diagnoz stawiając specjalistów w złym świetle. Niestety przywilej otrzymywania opinii o dysleksji jest nadużywany dość często, ponieważ istnieje przekonanie, że stanowi on furtkę do zwolnień z obowiązków szkolnych i otrzymywanie przysługujących wówczas praw. Opinia o dysleksji  jest pierwszym etapem drogi do pokonania trudności specyficznych zaburzeń, wówczas pojawia się obowiązek większej pracy i niedopuszczenia do pogłębiania się problemu. Jeżeli na początkowym etapie nauki szkolnej problem będzie zbagatelizowany tym trudniej będzie funkcjonować dziecku  w późniejszych etapach rozwojowych.

Dysleksja rozwojowa w Polsce najczęściej określana jest „specyficznymi trudnościami w uczeniu się”. Najogólniej rzecz ujmując, jej przyczynami są różnego rodzaju nieprawidłowości w zakresie tempa, dynamiki, rytmu rozwoju poszczególnych funkcji poznawczych, które są podstawą procesu nauki czytania i pisania. Dlatego też o dysleksji mówi się jako o zaburzeniach komunikacji językowej. Jako, że jest to zaburzenie rozwojowe objawy mogą pojawiać się na każdym etapie nauki dziecka. Jednak najczęściej jest to wiek rozpoczęcia nauki w przedszkolu czy szkole. W tym okresie można mówić o ryzyku dysleksji czyli prawdopodobieństwie, że zaburzenie to rozwinie się w przyszłości. Za przyczynę dysleksji uważa się czynniki np. genetyczne, hormonalne czy neurobiologiczne. Warto zaznaczyć, że nie udowodniono związku między dysleksją a inteligencją. Niestety dzieci spotykają się z wyśmiewaniem ze strony rówieśników zarzucając im bycie „głupszym”. Co może negatywnie wpłynąć na dziecko. Bardzo ważną rolę odgrywają nie tylko nauczyciele, ale i rodzice. Brak zaangażowania i wsparcia rodzica, pomimo pracy specjalisty może nie przynosić oczekiwanych efektów.

To ważne, aby dziecko chciało dzielić się z rodzicem przeżywanymi emocjami, zarówno tymi przyjemnymi jak i trudnymi. Ze strony rodzica ważne jest dbanie o dobre relacje z dzieckiem, ale również wspieranie w budowaniu relacji z rówieśnikami i nauczycielem. Dziecko w całym tym procesie nauki powinno czuć się akceptowane i wspierane. Liczne porażki przyczyniają się do obniżenia motywacji ze strony dziecka.  Pomocne jest znalezienie mocnych stron, które będą podkreślane w sytuacjach obniżenia nastroju czy braku motywacji do działania. Sprzyjające również jest stwarzanie sytuacji, w których dziecko może odnieść sukces – pozwolenie na przeżywanie tego pozytywnego odczucia wpływa motywująco. Należy pamiętać, aby zabawy, zadania były dostosowane trudnością i nie nudziły ani też nie zniechęcały wysokim poziomem trudności zadania.  

Jako, że dysleksja może objawiać się w wielu sferach funkcjonowania dziecka należy skontrolować je ze specjalistą oraz poddać diagnozie. Odpowiednia terapia czy zajęcia uzupełniane pracą w domu mogą pozwolić ograniczyć trudności o charakterze dysleksji. Jeżeli skutki będą przejawiać się w sferze emocjonalnej dziecka, lęku, niskiej samoocenie, stresu warto zwrócić się o pomoc psychoterapeutyczną. 

Karolina Celek

Porozmawiajmy o depresji


Zaburzenia depresyjne są jednymi z powszechnie występujących dysfunkcji psychicznych. Według Światowej Organizacji Zdrowia jest to jest to jedna z najpoważniejszych jednostek chorobowych na świecie i jedna z głównych przyczyn samobójstw. Dotyczą one aż ponad 350 mln ludzi, z czego 1,5 mln osób w Polsce. Najczęściej obserwujemy ją u osób między 20 a 40 rokiem życia, ale występuje szeroko również w społeczeństwie powyżej 65 roku życia i stale wzrasta. Przyczyną występowania zaburzenia u osób starszych łączy się z  występowaniem chorób somatycznych powodujących nieustające pogorszenie się funkcjonowania organizmu. Depresja, z niewytłumaczonych wciąż przyczyn, występuje dwukrotnie częściej u kobiet, ale w przypadku mężczyzn częściej kończy się ona samobójstwem!

Nie jest to więc zjawisko, które możemy ignorować, a przewidywania dotyczące coraz większego rozwoju depresji w przyszłości zmuszają nas do szerzenia psychoedukacji na temat dostrzegania istotnych objawów zaburzenia. Może to w znaczący sposób przyczynić się do wczesnego wykrywania choroby i podejmowania stosownego leczenia. Edukując się na temat depresji możemy pomóc sobie i naszym bliskim wrócić do normalnego funkcjonowania, a nawet uratować życie!

Czym jest depresja?

Depresja zaburza funkcjonowanie człowieka na wielu płaszczyznach. Jest źródłem ogromnego cierpienia. Natrętne myśli, brak motywacji i siły do codziennego funkcjonowania powodują ograniczenia związane z wydajnością pracy, nauki, wycofywania się z życia społecznego.  Przejawia się także w niezdolności do samodzielnego wypełniania obowiązków, dbania o własne potrzeby, co konsekwentnie przekłada się na funkcjonowanie najbliższego otoczenia chorego. Im dłużej taki stan trwa, tym bardziej pogłębia się poczucie winy osoby chorującej, która zadręcza siebie za zaniedbania. Utwierdza ją to w błędnych przekonaniach na swój temat. Niska samoocena jest nieodłącznym objawem takiego stanu, dlatego osoby z depresją często myślą, że na nic dobrego już nie zasługują. Tracą one zdolność do czerpania przyjemności i zadowolenia z życia. Wszystko, co do chwili zachorowania sprawiało im przyjemność, było źródłem radości i spełnienia, staje się obojętne, a nawet przygnębiające. Dzieje się tak ponieważ przypomina to choremu nieustannie jak bardzo zmieniło się jego doświadczanie świata i postrzeganie siebie w tym świecie. Niestety, zaburzeniu temu towarzyszą również nieustanne myśli dotyczące śmierci, dlatego konieczne jest wdrożenie fachowej pomocy, by zapobiegać potencjalnym próbom samobójczym. 

Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie co jest źródłem depresji. Potencjalnymi czynnikami przykładający się do powstania tego zaburzenia są szeroko pojęte relacje z otoczeniem. W przypadku osób starszych obserwowanie, że nie są oni już w pełni sił i wymagają dodatkowej opieki może znacząco przyczynić się pojawienia się depresji. Wykluczenie, brak akceptacji, nierozwiązane konflikty, poczucie odniesionej porażki to tylko nieliczne przykłady problemów, które mogą być przyczynami zaburzenia.

Czy to smutek czy depresja?

W reakcji na trudne wydarzenia naturalne jest pojawienie się smutku. Czujemy go, gdy jesteśmy samotni, kiedy coś się nam nie udaje lub coś stracimy. Powinien on jednak mieć jasną przyczynę, nie zaburzać codziennego funkcjonowania i nie trwać zbyt długo. Jeżeli jest inaczej powinniśmy skonsultować się ze specjalistą.

Charakterystyczne objawy depresji:

  • znaczące obniżenie nastroju trwające dłużej niż dwa tygodnie (towarzyszące temu uczucie bezsilności, braku motywacji, a nawet lęku)
  • obecność myśli samobójczych lub poczucie, że byłoby lepiej nie istnieć
  • brak odczuwania przyjemności z rzeczy, które wcześniej były źródłem radości
  • problemy ze snem (bezsenność, nadmierna senność)
  • odcinanie się od życia społecznego
  • znacząca zmiana codziennych aktywności

Jeżeli nawet niektóre z objawów wydają się znajome, warto zatroszczyć się o pomoc. Rozmowa ze specjalistą pozwala na rozwiązanie wątpliwości. Cierpienie jest oznaką, że z organizmem dzieje się coś złego i nie powinno być ono  ignorowanie. Specjalista pomoże ustalić, czy konieczne będzie wdrożenie odpowiedniego leczenia. Osoby zajmujące się zaburzeniami depresyjnymi to psycholog, psychiatra oraz psychoterapeuta.

AKCJA RELACJA – napisz do nas! 

Z okazji Międzynarodowego Dnia Walki z Depresją specjaliści Pracowni Psychologicznej Relacja odpowiadają na maile dotyczące różnorodnych trudności. Nie ważne, czy masz problem w związku, w pracy, czujesz się samotny – możesz oczekiwać odpowiedzi profesjonalnego psychologa. Możesz zapytać nas zarówno o siebie, jak i o swoich bliskich. Napisz do nas anonimowo. Odpowiemy profesjonalnie, dyskretnie i skutecznie.

Zdajemy sobie sprawę, że jeden mail może nie rozwiązać wszystkich Twoich problemów. Czasem droga do zmiany jest długa, ale może to być początek zmiany na lepsze!


Bibliografia:

  • Cierpiałkowska, L., (2020). Psychopatologia. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe Scholar.
  • Morrison, J., (2016). DSM-5 Bez Tajemnic. Praktyczny przewodnik dla klinicystów. Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.
  • Osińska, M., Kazberuk, A., Celińska-Janowicz, K., Zadykowicz, R., Rysiak, E. (2017). Depresja – choroba cywilizacyjna XXI wieku. Geriatria 2017, nr.11, str.123-129.

Anita Burdzy