Pierwsze dni w przedszkolu lub szkole powoli za nami. Przed nami pierwsze kryzysy i rozmowy z przedszkolnymi psychologami. Czym jest kryzys adaptacyjny i jak sobie z nim poradzić?
Wyobraź sobie, że jesteś na urlopie. Świetnie się bawisz w jakimś przyjaznym dla Ciebie miejscu. Przebywasz z najbliższymi sobie ludźmi. Jesz to, co lubisz, czasem próbujesz nowych smaków. Jeśli masz gorszy nastrój, zjawia się przy Tobie ktoś, kto koi Twoje nerwy dźwiękiem głosu i bezpiecznym ramieniem. I tak jest codziennie, dopóki ta najbliższa osoba nie oznajmi Ci pewnego dnia: „Koniec wakacji, jutro zaczynasz inny tryb życia. Poznasz nowych ludzi, będziesz się super bawić. Idziesz do pracy”. Po czym wprowadza Cię następnego dnia do jakiegoś dużego, dziwnego budynku i oznajmia, że przyjdzie za kilka godzin. I jak się z tym czujesz?
Właśnie tak wygląda zmiana trybu życia z dziecka „domowego” na przedszkolaka. Jest ona ogromnym szokiem, a niektóre dzieci mogą potrzebować nawet pół roku, żeby przyjąć to nowe doświadczenie. Oczywiście są również takie, które w mig „zapominają” o rodzicach i dają się wciągnąć w wir nowego światowego życia. Dlaczego tak jest? Jak to mówimy w psychologii: to zależy. Przygotowania do życia przedszkolnego dobrze jednak zacząć dużo wcześniej (ten temat również pojawi się na blogu).
Co się więc dziwić dziecku, które dotąd spędzało 24 godziny z dorosłą osobą, najczęściej mamą, tatą i rodzeństwem, często dziadkami. Super, jeśli w jego otoczeniu pojawiały się też inne dzieci w podobnym wieku, dzięki którym mogło próbować swoich sił w tworzeniu pierwszych relacji pozarodzinnych. Jeśli jednak nie miało takich doświadczeń, skąd ma wiedzieć, że w przedszkolu może być całkiem przyjemnie? Pierwsze dni mogą być przepełnione lękiem, niepewnością, smutkiem, żalem, bezsilnością a nawet przerażeniem. Czym jest kryzys adaptacyjny? Reakcją emocjonalną, trudnym zachowaniem, które ma swoje źródło w rozstaniu z najbliższym opiekunem i próbach dostosowania się do nowych sytuacji. Płacz, tupanie nogami, krzyk, bicie pięściami, kurczowe trzymanie się mamy – to tylko te najbardziej typowe objawy kryzysu, które mogą trwać nawet kilka tygodni. Oto kilka wskazówek, jak sobie z tym poradzić.
Po pierwsze. Najważniejsze są emocje. Kryzys adaptacyjny to fantastyczny bodziec do rozwinięcia inteligencji emocjonalnej Twojego dziecka – żeby tak się stało, rodzic jest absolutnie potrzebny. Okiełznanie trudnych emocji zaczyna się od najważniejszego – zidentyfikowania emocji, nazwania jej i opisania. To Twoja rola rodzicu, żeby wprowadzić dziecko w świat radzenia sobie z emocjami – jeśli sam/ sama nie umiesz ich nazwać i zaakceptować, nie oczekuj, że Twoje dziecko będzie umiało to zrobić i poradzi sobie z wybuchem płaczu (oczywiście może nauczyć się też tłumić emocje, jeśli właśnie taką taktykę masz w domu – na pewno nie będzie dzięki temu zdrowsze).
Widzę, że płaczesz… To dlatego, że jest Ci smutno? Czy jesteś zezłoszczony? A to jest taki duży smutek czy raczej mały smuteczek? To jest duże zmartwienie czy takie malutkie? Pokaż mi!
Zaakceptuj uczucia dziecka! Nie mów: daj spokój, przecież przyjdę po ciebie; nie przesadzaj, to nic takiego, nie rycz, nie bądź beksa – to nie pomoże, a może wzbudzić wstyd i poczucie winy. Co więcej, daje dziecku komunikat, że okazywanie emocji jest słabością. Zamiast tych słów, spróbuj: jestem przy Tobie, będę o Tobie myśleć w ciągu dnia, trzymam za Ciebie kciuki, rozumiem, że jest ci trudno… Przecież tak jest w życiu, że niektóre wydarzenia są nieuniknione a zdecydowanie łatwiej jest nam sobie z nimi poradzić, jeśli bliskie osoby akceptują nasze reakcje i towarzyszą nam w ich przeżywaniu.
Skróć pożegnanie i przestrzegaj umowy z dzieckiem! Nie obiecuj! Nie oszukuj swojego dziecka, jeśli spieszysz się do pracy, powiedz mu o tym, przecież tak wyglądają codzienne życiowe sytuacje i trzeba umieć sobie z tym poradzić. Daj dziecku tę szansę. Jeśli mówisz, że przyjdziesz o 12, jak usłyszy bim bam z kościoła, nie oczekuj zrozumienia, jeśli się spóźnisz. Wytłumaczenie, że była jeszcze jakaś ważna sprawa, korek, czerwone światło i zakupy, na nic się nie przyda. Chyba, że ratowałaś świat. Możesz opowiedzieć swoją przygodę i mieć nadzieję, że staniesz się jego bohaterką 😉 Nie ograniczaj swojej wyobraźni.
Opanuj swoje emocje! Pamiętaj, że to Ty jesteś dorosła i umiesz panować nad sobą. Płacz, rozpacz i drżenie głosu zostaw sobie na rozmowę z bliską osobą o tym, co przeżyłaś rozstając się w przedszkolu z dzieckiem. Oczywiście możesz powiedzieć: wiesz, jak ja się smucę pomaga mi przytulenie się do kogoś albo do mojej ulubionej maskotki. Może spróbujemy? Jeśli mimo wszystko rozstanie z dzieckiem w przedszkolu przekracza Twoje możliwości panowania nad emocjami oddeleguj tę rolę innej osobie w rodzinie. Może tata dziecka albo dziadkowie „sprawniej przeprowadzą tę procedurę”? Zapłakana mama to dla dziecka koniec świata!
Zaufaj opiekunom w przedszkolu i przestrzegaj zasad, które obowiązują w placówce. Dziecko, które idzie do przedszkola jest gotowe do kontaktu z obcymi osobami, a każde takie spotkanie jest dla niego rozwijające. Różnorodność dzieci i opiekunów przygotowuje je na kontakty z innymi osobami. Nieufność rodziców wobec pracowników przedszkola skutkuje trudnościami dziecka w dostosowaniu się do nowej sytuacji i zasad panujących w tym miejscu. Dziecko traci wtedy poczucie bezpieczeństwa i zaufanie do osób, które sprawują nad nim opiekę.
A ile zjadłeś? A co było do jedzenia? A kapcie? A spałeś? Zaufaj swojemu dziecku. Pozwól mu opowiedzieć o swoich przeżyciach w przedszkolu. Daj swojemu dziecku przestrzeń. Zamiast tych pytań, spróbuj: a co u Ciebie?
Jeśli Twoja obecność jest w przedszkolu absolutnie konieczna, stopniowo ją skracaj i modyfikuj. Obserwuj, jak reaguje Twoje dziecko. Sprawdź, czy Wy rodzicie stworzyliście bezpieczną więź z dzieckiem. Czy Twoje dziecko czuje lęk, że zostawiasz je w przedszkolu? Czy jest to lęk, że go zostawiasz i nie wrócisz?
Nie ma jednej recepty na kryzys adaptacyjny. Twoje dziecko daje Ci najwięcej informacji o sobie. Współpracuj z dzieckiem i opiekunami. Bądź otwarta na spotkanie z psychologiem w przedszkolu lub prywatnym gabinecie. I weź kilka głębokich oddechów, zarezerwuj mnóstwo czasu na wspólną zabawę, gotowanie, plac zabaw i… kilka sesji masażu w spa.