Poronienie

15% Na tyle szacowana jest ilość poronień ciąż, o których wiadomo, że zaistniały. Oznacza to, że w pokoju, w którym jest losowo wybranych 10 kobiet, statystycznie przynajmniej 1 poroniła. To znaczy, że jeśli spojrzysz na kobiety w Twoim otoczeniu, w rodzinie, w pracy, w parku, na ulicy, w sklepie, spotkasz je – kobiety, które poroniły.

Rzadko słyszę, żeby kobiety mówiły o poronieniu wprost. Częściej w ogóle nie przyznają się do ciąży, by nie musieć mierzyć się ze spojrzeniami pełnymi współczucia, szeptami za plecami czy oceniającym milczeniem. Strata dziecka jest jednym z najtrudniejszych, najcięższych i najbardziej traumatycznych wydarzeń w życiu kobiety. Mamy przekazane w genach „ja sobie ze wszystkim poradzę”, więc i w tej sytuacji często wybieramy samotność..

Każda śmierć wiąże się z pożegnaniem i żałobą. Matka, która doświadcza straty potrzebuje ukojenia i szacunku. Bardzo wiele zależy od personelu medycznego – to przykre, że często same musimy wręcz żądać informacji o naszym stanie. „Zostały same resztki. Ma pani prawo do zasiłku.” – to mało. Do tego ogromny ból fizyczny, skurcze macicy, ból pleców, brak tchu. Jeśli dzieje się to pierwszy raz w Twoim życiu jest nowością. Jeśli spotyka Cię kolejny raz, wiesz już więcej (co nie oznacza, że boli mniej). Chociaż nie każdy jest w stanie to zrobić, warto dać sobie szansę na pożegnanie. Taką funkcję od zawsze pełniły pogrzeby. Możemy nie być w stanie odebrać szczątek, może się też okazać, że niewiele ich jest – część tkanek może po prostu spłynąć do toalety. Nie odbierajmy sobie jednak szansy na pożegnanie, choćby symboliczne. Jeśli nie chcesz, nie musisz występować o pochówek na cmentarzu. Możesz równie dobrze zakopać kilka białych kwiatów lub powiedzieć kilka słów czy napisać list do swojego nienarodzonego dziecka. Jeśli wydaje Ci się to głupie, nie rób tego.

Żałoba to cała masa emocji. Są różnych barw i różnej intensywności. Żal, smutek, przygnębienie, rozczarowanie – to te najbardziej oczywiste. Może pojawić się też poczucie winy, a nawet ulga – szczególnie u tych kobiet, u których proces poronienia trwał długo, był bardzo bolesny bądź przebiegał w trudnych warunkach. Niektóre z nas nie dają sobie szansy na odczucie emocji i uciekają od nich albo doświadczają emocjonalnego „zamrożenia”. To podobny stan do tego, gdy nagle nadjeżdża samochód, a my zamiast odskoczyć w bok stajemy bezruchu. To pozostałość po przodkach – w ruchu drapieżnik z większą łatwością nas zauważy. W życiu ulegamy wtedy złudzeniu, że jesteśmy niewidoczni a nieprzyjemne emocje nie istnieją. Oczywiście, to tylko sprytny wybryk naszego umysłu, bo nie da się „wykasować” emocji – można je jedynie „schować” na jakiś czas i gromadzić do czasu, aż przypomną o sobie. I z pewnością nie dadzą za wygraną, a szczególnie dadzą się we znaki, gdy staniemy w obliczu podobnych trudności.

Weź też pod uwagę uczucia Twojego partnera. Jeśli jesteście blisko, on też przeżywa stratę. Może reagować inaczej niż Ty – może w ogóle nie będzie chciał o tym rozmawiać i będzie wolał zostać sam, może będziecie płakać razem. Jego strata jest podwójna, nie dość, że stracił dziecko, to jego ukochana kobieta cierpi (a nawet można powiedzieć, że straciła część siebie).

To nieprawda, że o tym zapomnisz. To nieprawda, że jak tylko dowiesz się o kolej ciąży, wszystko się zmieni i nie będziesz się bać. Poronienie jest jak tatuaż w niewidocznym miejscu. Powrócisz do względnej równowagi, będziesz się uśmiechać, rozmawiać z koleżankami, które mają dzieci i może nawet nie będziesz zwracać na ciężarne kobiety na ulicy. Świadomość, że to się wydarzyło będzie Ci już towarzyszyć przez całe życie. Za mało rozmawiamy o stracie ciąży. Nie szukamy wsparcia, same odmawiamy sobie pomocy innych. Boimy się – oceny, straty, uczuć… Wracamy do pracy, jak gdyby nigdy nic ubieramy żakiet, obcasy i maskę silnej kobiety.

Do tego niemoc, frustracja, bezsilność. I to poczucie jak z eksperymentu Schrödingera, jakby jednocześnie być w ciąży i nie być. Silne kobiety płaczą i przeżywają. Przyznają się też do tego, że nie chce im się żyć. Jesteśmy wojowniczkami, które przetrwały ból ciała i duszy, szpitalne warunki i prawdziwe trudności.

Droga Mamo, która straciłaś ciążę, masz prawdziwą moc. Cierpienie, którego doświadczyłaś jest niemal święte. Daj sobie szansę, by otrzymać pomoc. Jeśli nie czujesz się gotowa na rozmowę z bliskimi, poszukaj pomocy u psychologa. Siła to poradzenie sobie, a nie zamknięcie się w sobie i odwrócenie od świata. Jesteś wojowniczką. Czeka na Ciebie w życiu wiele radości i wiele trudnych lekcji. Otrzymałaś już jedną z tych najtrudniejszych. Tylko dając sobie czas na przeżycie tego w zgodzie ze sobą pozwoli Ci otworzyć się na to, co nowe. Tak, jak po burzy przychodzi słońce, na niebie pojawia się tęcza – w wielu odcieniach, bo to, co nowe przyniesie kolejne emocje, od tych najciemniejszych do najbardziej radosnych.