Kobieca Moc Wsparcia

Mam dość! Czyli psycholog też potrzebuje czasem wsparcia.  

Dziś będzie bardziej osobiście, bardziej refleksyjnie. W tym wpisie nie znajdziecie typowej psychoedukacji, ani rad, ani wskazówek. Tym razem nie będzie wypracowanego przez kilka godzin artykułu o pomocy psychologicznej, za to swobodne słowa płynące prosto z serca. Z serca psychologa. 

Psychologowie też mają czasem kryzysy. Wyznaczają sobie cele, starają się spełniać marzenia. Aż przychodzi epidemia, która urealnia i sporo zabiera, choć też odrobinę daje. Moje marzenia nie wszystkie stracone, w końcu ciepłe morze wciąż będzie ciepłe a Pracownia ma szansę jeszcze działać pełną parą. Teraz jest pusta, nie słychać warsztatowych dyskusji ani rozmów kobiet czekających na gimnastykę słowiańską. Czasem trzeba podlać kwiaty, otworzyć okna, by zaprosić słońce i świeże powietrze. Brakuje tu tego, co ludzkie: wspólnie wypitej kawy, rozmowy terapeutek między sesjami z klientami, wymiany nowych pomysłów, zatrzymania się w codziennym biegu. 

Teraz jest bezruch. Naprawdę doceniam go. Martwię się, kiedy przyjdą klienci, ale nie spieszę się z odpisaniem na wiadomości, nie przygotowuję kolejnych projektów i kampanii reklamowych. Nic się nie dzieje w pracowni, ale całe szczęście nie jestem w tym sama. Jestem wdzięczna za to, że mieszkam w domu z tarasem, na który mogę swobodnie wychodzić. Eksperymentuję w kuchni, nawet kupiłam kolejną książkę kucharską. Zrobiłam porządki w szafie, przygotowałam ubrania i buty na wiosnę, którą podziwiam na spacerach na moim odludziu. Postanowiłam codziennie ubierać się inaczej, posłuchałam własnych rad i skrupulatnie planuję cały dzień, nie wpadam w panikę, pozwalam, by lęk był tylko dobrym doradcą. Jestem wdzięczna za rodzinę i przyjaciół, od których dzieli mnie ponad tysiąc kilometrów, ale każda rozmowa z nimi pokazuje, że dystans nie ma znaczenia, kiedy jest prawdziwa bliskość. Odczuwam ogromną samotność, brakuje mi wyjścia do ludzi, spacerów po moim pięknym mieście, pikniku nad rzeką, ulubionych sklepów, a nawet wystaw sklepowych! Święta spędzne w gronie jedynie najbliżej rodziny. Ta zmiana jest trudna, odbiera moc i nadzieję, choć te święta najwięcej mają jej dać. Niechętnie przyznaję się do obniżonego nastroju, no cóż, tu powiem językiem psychologa, że nie lubimy mówić o swoich smutkach i beznadziei. Znacznie łatwiej udawać, że wszystko jest ok i zasłonić tęsknotę uśmiechem. 

Tymczasem potrzebuję trochę ponarzekać i pozłościć się. Mogę, prawda? Złoszczę się z powodu pustki w gabinetach (również w moim niemieckim gabinecie, bo przyszło mi odwołać sesje z klientami, którzy czekali dwa miesiące na mój powrót z Polski), jęków mojego synka narzekającego na brak kreatywności matki, złości mnie już to domowe przedszkole, bycie gospodynią pełną parą. Złości mnie tysiąc kursów i webinarów on-line, które mają uczynić czas w domu pełniejszym, spokojniejszym i łatwiejszym do zniesienia. 

Z mojego nastroju ratują mnie pokrzepiające myśli, że jestem bezpieczna. Nie tylko z powodu zamknięcia z dala od ludzi, ale przede wszystkim z powodu bezpieczeństwa, jakie daje mi dom, rodzina i moje wewnętrzne zasoby. Nikt mnie nie krzywdzi, moje dziecko nie wymaga dodatkowej opieki ani pomocy lekarza. Mogę ponarzekać i pozłościć się, mogę być spokojna. 

Ponad miesiąc temu w Pracowni odbyło się spotkanie inaugurujące warsztaty rozwoju osobistego dla kobiet Kobieca Moc Relacji. Cel tych spotkań był bardzo prosty: rozwijać swoje zasoby wewnętrzne, zrozumieć siebie i odkryć siłę, jaką daje spotkanie z drugą kobietą. Człowiek rozwija się w relacji, a relacje, które w ciągu życia tworzymy z kobietami, pokazują, że możemy być dla siebie nie tylko niezwykłą inspiracją, ale przede wszystkim prawdziwym, silnym wsparciem. Dziś nie możemy spotkać się w pracowni, sceptycznie też podchodzę do możliwości takiego spotkania on-line. Wierzę, że prawdziwa jest moc jest w bezpośrednim kontakcie, gdzie między spojrzeniami czuć energię i gdzie ma szansę utworzyć się bezpieczna przestrzeń. Tego właśnie potrzebujemy – spotkania kobiet w relacji ja-ty. Człowieka z człowiekiem. Dziś zostają mi przemyślenia i plany na kolejne miesiące, gdy będzie “już po”. Na czas, w którym będziemy mogły bezpiecznie wyjść z domu. Tymczasem szukam dla siebie i innych kobiet wsparcia. 

Od roku mieszkam w Niemczech, w pięknym bawarskim miasteczku. Otworzyłam się na świat i to, co może mi zaoferować mieszkanie tutaj. Niemniej jednak serce pracowni bije w Mielcu i właśnie tam tęskno mi najbardziej. Podczas przygotowywania projektu Kobiecej Mocy Relacji rozpoczęłam współpracę partnerską z lokalnymi firmami, głównie zarządzanymi przez kobiety. Niezwykłe kobiety – pełne energii, prawdziwej pasji i ogromnej wiedzy. Korzystam z ich produktów na co dzień i jestem ogromnie szczęśliwa, że zdecydowały się obdarować nimi moje klientki w dniu inauguracji warsztatów. Obserwuję wiele internetowych akcji nawołujących do wsparcia polskich sklepów i przedsiębiorstw. I dzisiaj mówię Wam, Kobieca Moc Relacji, łącz się!  

Dziękuję moim partnerom za przyłączenie się do moich projektów. A Was, Czytelnicy, zachęcam do poznania tych fantastycznych marek, za którymi stoją prawdziwe kobiety. Są wyjątkowe, bo sprzedają produkty, które mają prawdziwą wartość, a nie są tylko obietnicą przyjemnego życia. 

Od lat jestem im wierna. Kosmetyki naturalne kupuję w Ecobelli, uroczym sklepie w Mielcu, który prowadzi również sprzedaż internetową. Dzięki nim jestem tutaj w Niemczech zaopatrzona w ulubione kosmetyki – naturalne, z certyfikatami i dobrane do mojej cery, dzięki poradom Dziewczyn ze sklepu. 

Każdy dzień zaczynam łykiem wody z miodem z Pasieki Mimoza. Dzięki Państwu Okulskim, którzy wkładają całe serce w opiekę nad pszczołami, moja rodzina jest zdrowa i silna. Przeziębienie leczymy propolisem a suchą skórę maścią propolisową. Tutaj nie ma żadnego oszustwa, jest ciężka praca i szacunek dla pszczół. 

Sukienki, spódnice, bluzki, sweterki… w mojej szafie są jeszcze niektóre kupione w czasie studiów w sklepie Yoshee w Mielcu. Dziewczyny sprzedają ubrania polskich producentów w pięknym butiku. W obecnej sytuacji ubrania można kupić przez internet. Śledźcie media społecznościowe sklepu, jeśli macie ochotę na odświeżenie swojej szafy, ten butik to właściwe miejsce. 

Jeśli potrzebujecie, by czas spędzony w domu stał się pełen miłości i spokoju spróbujcie przetworów Zubielove. Ja jestem prawdziwie zakochana w konfiturze pomarańczowej, którą uwielbiam na gorącym toście z serkiem kozim. Mój synek kocha powidła śliwkowe, które mogę spokojnie mu podać, bo nie zawierają cukru, jedynie naturalną słodycz owocu. Jest pysznie, kojąco i spokojnie. To za sprawą serca i pasji, które pani Beata dodaje do swoich małych arcydzieł. Czekam na sezon, by móc zrobić poważne zamówienie tych dobroci.  

To moje najprostsze sposoby na kryzys. Bliskość, piękno, miłość i pasja. To moje sposoby na złe samopoczucie w pandemii – poszukać Kobiecej Mocy Relacji na odległość. Przypominam sobie spotkania, kreślę plany na niepewną przyszłość. I dziękuję za obecność.